Moje ostatnie odkrycie – wegańskie chrusty z mlekiem kokosowym – uwaga – bez jajek. Chruściki wyrastają dzięki drożdżom, a przez użycie mleka kokosowego mają cudowny, lekko kokosowy smak. Jeśli nie przepadacie za kokosem – nie ma problemu! Mleko kokosowe można zamienić na mleko roślinne.

Wegańskie faworki/chrusty z mlekiem kokosowym – bez jajek!
Paula Simińska Moje ostatnie odkrycie – wegańskie chrusty z mlekiem kokosowym – uwaga – bez jajek. Chruściki wyrastają dzięki drożdżom, a przez użycie mleka… okazje Wegańskie faworki/chrusty z mlekiem kokosowym – bez jajek! European Print ThisSkładniki
- 2 szklanki mąki pszennej
- droższe instant 7 g
- 100 ml mleka kokosowego (albo roślinnego, jeżeli nie chcecie posmaku kokosa)
- 1 łyżka cukru trzcinowego
- 50 ml oleju kokosowego
- 1 łyżka octu
- szczypta soli
- cukier puder
- 1 litr oleju rzepakowego do smażenia
Przygotowanie
Mleko delikatnie podgrzewam, żeby było ciepłe.
Mąkę mieszam w misce z solą, drożdżami i cukrem. Dodaję podgrzane mleko, ocet i olej kokosowy. Mieszam wszystko bardzo dokładnie, następnie ugniatam ciasto rękoma przez kilka minut. Wyrobione ciasto przykrywam ściereczką i odkładam na 25-30 minut w ciepłe miejsce.
Wyrośnięte ciasto wałkuję na cienki placek. Nożem wycinam paski (jeśli wyjdą dłuższe niż średnica garnka, przecinam je na pół). Na środku każdego paska robię kilkucentymetrowe nacięcie, przez które przekładam jeden z końców ciasta. Wycięte chrusty układam na obsypanej mąką stolnicy.
Pół litra oleju rzepakowego wlewam do dużego, płaskiego garnka i rozgrzewam do 180 ° C. Gdy olej się zagrzeje, wkładam szybko i delikatnie po 3 chrusty, po około 20 sekundach przekładam je na drugą stronę za pomocą drewnianego patyczka do szaszłyków (albo ostrego widelca) do czasu, aż się lekko zarumienią z drugiej strony.
W połowie smażenia wymieniam olej na nowy, żeby w chrustach nie było czuć starego tłuszczu.
Usmażone chrusty wyławiam drewnianym patyczkiem otrząsając delikatnie z tłuszczu i układam na talerzu wyłożonym ręcznikiem papierowym. Gotowe chrusty powinny być lekko złote – nie smażymy ich zbyt długo, żeby nie nasiąkły za bardzo tłuszczem. Gdy wystygną, posypuję je cukrem pudrem.
1 komentarz
Bosko wyglądają! Niemal identycznie, jak te robione przez moją mamę 🙂 I ten zapach świeżych pączków! Nie do opisania 🙂